2022-12-27
Sandra z bloga Zdrowo BooKKnięte
#Cześć, #pożeraczeliter!
Znajomi często pytają mnie, ile czasu zajmuje mi przeczytanie jednej książki … Na to pytanie trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Wszelkie #bestsellery, #kryminały, #thrillery – a więc #książki, które czytam, po to by poznać ich zakończenie – pochłaniam błyskawicznie (w kilka godzin). Jednak są także takie pozycje, jak:
Tytuł: „#Powidoki”
Autor: #KamilZinczuk
które czytam przez kilka lub kilkanaście dni.
I to nie dlatego, że są kiepskie, czy niezrozumiałe. Wręcz przeciwnie: każda ich strona jest zazwyczaj takim „małym” arcydziełem, którym trzeba się delektować. Smakować litera po literze, zdanie po zdaniu , by wyczuć wszystkie niuanse: od słodyczy miłości, przez pikantność cielesności i umami sukcesu, po gorycz porażki i kwaśność konfliktów. Nie trudno się domyślić, że te dwa ostatnie przyczynki są ciężkostrawne. Niekiedy do tego stopnia, że trzeba je przełamać ostrością wysokoprocentowych trunków, których siła oddziaływania wyłącza świadomość i wdziera się w nozdrza nadwrażliwej psychiki. I to właśnie ona, będąca całokształtem cech i procesów wewnętrznych człowieka, związanych z emocjami, intelektem, predyspozycjami i doświadczeniem życiowym [def. zaczerpnięta ze Słownika Języka Polskiego pod red. W. Doroszewskiego ] wysuwa się w „Powidokach” na pierwszy plan.
Bohaterami powieści (podobnie jak w debiutanckich Samotności - powieść ) są przedstawiciele pokolenia X. Niby obcy, a jednak znajomi, bo borykający się z podobnymi problemami, rozterkami, takimi jak rozstania, rozwody, konflikty, uzależnienia, mniej lub bardziej przygodne stosunki seksualne … Ludzie zagubieni w chaosie współczesności, wykreowani przez modę wzorców, szukający odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Czy je znajdą? Na to pytanie nie odpowiem, by nie zabierać Wam przyjemności z lektury.
Analiza treści niestety utwierdza mnie w przekonaniu, że „X” odnoszące się do określenia generacji (rozumianej nie tylko jako wiek biologiczny, ale także różny styl życia, sposobu zdobywania informacji, ogół wartości i postaw) wcale nie jest przypadkowe. Oznacza niewiadomą – metaforę wędrówki, poszukiwania, dążenia do celu. Te motywy przewijają się z uporem maniaka, zarówno w debiutanckiej powieści #Samotności, jak i w „Powidokach”, jednak wędrówka nie oznacza tu fizycznego przemieszczania się z punktu A do punktu B. Takie przemieszczanie straciło aktualnie, w dobie szybkiej komunikacji, swój mistyczny sens. W powieści(ach) mamy do czynienia z celowym przemieszczaniem się, a właściwie to z jego powinnością.
Kamil Zinczuk dosadnie pokazuje czytelnikom, że współczesny człowiek, szczególnie przedstawiciel pokolenia X, powinien podróżować w głąb samego siebie, zadając sobie przy tym pytanie: „Quo vadis, homo viator?”.
Nie raczy nas jednoznacznymi odpowiedziami, nie serwuje uniwersalnych rozwiązań, bo każdy z nas ma inny cel egzystencjalny. Ale na przykładzie bohaterów powieści skłania do refleksji i spojrzenia w głąb, poza naszą powierzchowność. Jako czytelnik stajemy się takim rodzimym Dantem, który idąc krok w krok za postaciami powieści, obserwuje i pobiera Powidokowe nauki, by wyzwolić się z okowów marazmu i znużenia. Sam Kamil Zinczuk, niczym Alighieri uświadamia iksów, o błędach popełnianych przez przedstawicieli pokolenia i (pośrednio!) wskazuje im drogę. Na zasadzie: dać wędkę, a nie rybę. I to jest największa wartość tej książki!
Kiedyś słyszałam, że świat jest wielką niewiadomą, a jednak Kamil mierzy się z nim. Spenetrował pokolenie X i otaczającą go rzeczywistość, a teraz wyjaśnia jego istotę. Czyni to precyzyjnie i wprawnie - po mistrzowsku, z literackim pięknem i (niekiedy) wulgarną dosadnością. Nie idzie na kompromisy, nie ubiera w słówka, nie słodzi. Obnaża (brutalną!) prawdę o naturze człowieka, wyzwala z kajdan niewiadomej, skłaniając do refleksji nad własnym życiem. Nie zachęca nas do krytyki, tylko do mierzenia się z własną naturą – która jest najgorszym z możliwych przeciwników.
W „Powidokach” dostrzegam pewną analogię do Gombrowicza – i nie mam tu na myśli wszelkich pup, łydek, gęb czy inwektyw. Chodzi o motyw wędrówki w poszukiwaniu form, schematów, z których składa się życie. Nie od dziś wiadomo, że nie da się od nich uwolnić, ale zarówno Gombrowicz, jak i Zinczuk z charyzmą mentora, wskazują nam, jak nie dać się im zdominować. Przydatne prawda?!
W książce na próżno szukać błyskawicznych zwrotów , fajerwerków i efektów specjalnych. Akcja nie pędzi, tylko płynie własnym rytmem. Wątki główne, przeplatają się logicznie z pobocznymi i epizodycznymi. Głos często zabierają wspomnienia, retrospekcje, oniryzm i nostalgia, zapraszając nas na urokliwy spacer ulicami Miasto Lublin .
Istotę „Powidoków” wspaniale oddaje fragment wiersza Edwarda Stachury, zgodnie z którym „Wędrówką jedną życie jest człowieka ; Idzie wciąż, dalej wciąż. Dokąd? Stąd?” . Powieść, napisana przez Kamila wprawnym piórem, jest doskonałym przewodnikiem wycieczki zwanej życiem. Jeżeli jej jeszcze nie macie w swoich biblioteczkach, to musicie ją koniecznie nabyć.
Kamilu, dziękuję za ogromne zaufanie i chęć podzielenia się ze mną Twoją twórczością. Za każdym razem (#samotności, #powidoki, #opowiadanie w antologii) niezmiennie podziwiam.